Jak obliczyć udział procentowy w nieruchomości - Poradnik 2025
Posiadanie kawałka ziemi czy dachu nad głową to dla wielu z nas symbol stabilności, ale co jeśli ten „kawałek” okazuje się być tylko procentem większej całości? Wkraczając w świat współwłasności nieruchomości, natrafiamy na pojęcie udziału, a kluczowe staje się zrozumienie, jak obliczyć udział procentowy w nieruchomości. Mówiąc najprościej, udział ten to matematyczny ułamek całej własności, który oblicza się go zazwyczaj na podstawie umowy, dziedziczenia, orzeczenia sądu lub, w przypadku braku jasnych wskazań i nierównych wkładów, proporcjonalnie do faktycznego wkładu w nabycie lub utrzymanie nieruchomości. Poznanie tej liczby to pierwszy krok do poruszania się po często zawiłych ścieżkach współwłasności.

Spis treści:
- Co dokładnie oznacza obliczony udział procentowy w nieruchomości?
- Prawne podstawy określania udziałów: Współwłasność a fizyczny podział
- Udział procentowy a kontrowersyjny "udział ze wskazaniem"
- Jak obliczony udział wpływa na prawa, obowiązki i podejmowanie decyzji?
- Potencjalne problemy i ryzyka związane z posiadaniem udziału
Analizując przypadki współwłasności, często rysuje się obraz pełen wyzwań. Poniższe dane, zbierane na przestrzeni ostatnich kilku lat z rynku nieruchomości, ilustrują typowe trudności napotykane przez osoby posiadające jedynie udziały.
Rodzaj Problemu | Odsetek współwłaścicieli zgłaszających problem | Średni czas rozwiązania sporu (miesiące) | Przykładowy zakres kosztów postępowania o zniesienie współwłasności (PLN) |
---|---|---|---|
Konflikty na tle korzystania z nieruchomości | 65% | 18 | 5,000 - 25,000+ |
Trudności w sprzedaży posiadanego udziału | 80% | N/A (często brak chętnych nabywców) | N/A |
Kłopoty z uzyskaniem finansowania (np. kredytu) pod zastaw udziału | 70% | N/A (zazwyczaj banki unikają takich zabezpieczeń) | N/A |
Długotrwałe i kosztowne postępowania sądowe o zniesienie współwłasności | 75% | 36 | 8,000 - 30,000+ |
Te statystyki mówią same za siebie, prawda? Wskazują one, że chociaż matematyczne obliczenie udziału procentowego w nieruchomości jest często proste, to praktyczne aspekty związane z posiadaniem tej abstrakcyjnej części potrafią spędzić sen z powiek. Inwestycja w sam udział rzadko kiedy jest spokojnym żeglowaniem po falach; to raczej wejście na minowe pole potencjalnych konfliktów i prawnych labiryntów, z których wyjście bywa kosztowne i czasochłonne. Zrozumienie, co dokładnie oznacza ta liczba, jest absolutnie fundamentalne zanim zdecydujemy się postawić choćby mały krok w stronę współwłasności.
Co dokładnie oznacza obliczony udział procentowy w nieruchomości?
Zastanawiasz się, co tak naprawdę masz, gdy dokumenty mówią, że posiadasz na przykład 1/3 udziału w nieruchomości? To jeden z tych momentów, gdy matematyka spotyka się z prawem, tworząc abstrakcyjną konstrukcję prawną, która wielu osobom sprawia kłopot ze zrozumieniem.
Posiadanie udziału to bycie tak naprawdę tylko jej współwłaścicielem, a nie właścicielem konkretnej, wydzielonej części fizycznej. Ten ułamkowy wskaźnik informuje Cię jedynie o tym, jaki procent całości rzeczy, całej nieruchomości jako *niepodzielonej całości*, do Ciebie należy. To jak posiadanie części przepisu na ciasto, a nie fizycznego kawałka gotowego wypieku.
Przykładowo, jeśli dziedziczysz 1/2 udziału w domu o powierzchni 150 m kw. stojącym na działce 1000 m kw., nie oznacza to wcale, że możesz rościć sobie prawa do konkretnych 75 m kw. domu czy 500 m kw. ogrodu. Twój udział rozciąga się na całą nieruchomość w równym stopniu co udział pozostałych współwłaścicieli.
Jest to kluczowe rozróżnienie w polskim systemie prawnym. Dopóki nie dojdzie do formalnego podziału fizycznego lub zniesienia współwłasności w inny sposób, współwłaściciel ma prawo do danej rzeczy w całości, proporcjonalnie do swojego udziału, ale nie do jej wydzielonej części.
Ten stan rzeczy często rodzi problemy praktyczne, bo ludzie intuicyjnie myślą kategoriami fizycznych pomieszczeń czy metrów kwadratowych. Gdy współwłaściciele próbują podzielić między siebie korzystanie z nieruchomości w sposób niezgodny z udziałami lub bez formalnej umowy, szybko pojawiają się konflikty.
Udział procentowy wpływa na wiele aspektów, od podziału kosztów utrzymania nieruchomości, przez partycypację w zyskach (np. z wynajmu), po podejmowanie decyzji dotyczących całej rzeczy. Im większy Twój udział, tym większa, przynajmniej w teorii, siła Twojego głosu w sprawach dotyczących nieruchomości.
Warto też wspomnieć, że istnieją różne rodzaje współwłasności. Współwłasność łączna (np. małżeńska wspólność majątkowa) charakteryzuje się tym, że udział nie jest określony procentowo dopóki trwa, i nie można nim rozporządzać oddzielnie. Współwłasność ułamkowa, gdzie każdy ma jasno określony procent, najczęściej spotykana w dziedziczeniu czy zakupie przez kilka osób, jest znacznie bardziej skomplikowana w zarządzaniu.
Zrozumienie, że posiadany udział to pojęcie abstrakcyjne, jest pierwszym i najważniejszym krokiem do uniknięcia późniejszych rozczarowań czy problemów prawnych. Nie kupujesz metrażu, kupujesz ułamek w prawie do całej nieruchomości.
To nic innego jak matematyczna reprezentacja Twojego prawa w stosunku do całości majątku. Określa ona stosunek przysługującego Ci prawa własności do praw własności pozostałych współwłaścicieli. Jest to fundament wszystkich późniejszych kalkulacji i działań.
Bez jasnego określenia i zrozumienia udziału procentowego, podejmowanie jakichkolwiek decyzji dotyczących nieruchomości, od prostego remontu po poważne inwestycje, staje się utrudnione, a często niemożliwe bez zgody innych.
Zapomnij o myślach typu "mam 50% domu, więc pół parteru i całe piętro są moje". Prawo widzi to inaczej: masz 50% prawa do korzystania z parteru i 50% prawa do korzystania z piętra, a także 50% prawa do działki i piwnicy.
Ten stan prawny pozostaje niezmienny, dopóki współwłaściciele nie zawrą prawnie wiążącej umowy określającej sposób korzystania z nieruchomości (choć to nie znosi współwłasności ułamkowej) lub nie przeprowadzą postępowania o zniesienie współwłasności, które może prowadzić do fizycznego podziału lub przyznania własności jednemu współwłaścicielowi ze spłatą pozostałych.
Podsumowując, obliczony udział procentowy w nieruchomości jest Twoją kartą pokładową na statek współwłasności. Definiuje on nie to, co fizycznie jest "Twoje", ale jaka część wspólnego prawa do całej rzeczy Ci przysługuje.
Prawne podstawy określania udziałów: Współwłasność a fizyczny podział
Zagłębiając się w materię współwłasności nieruchomości, nieuchronnie natrafiamy na solidne filary prawne, które definiują ten stan rzeczy. Polskie prawo cywilne jasno precyzuje, czym jest współwłasność i jak wygląda prawo do danej rzeczy w całości przysługujące każdemu ze współwłaścicieli.
Kluczowy jest tu artykuł Kodeksu Cywilnego mówiący, że własność tej samej rzeczy może przysługiwać niepodzielnie kilku osobom. I właśnie ta "niepodzielność" jest sednem – współwłaściciel posiada udział, który jest wyrażony ułamkiem lub procentem, ale ten ułamek odnosi się do *całej rzeczy*, a nie do jej fizycznie wydzielonej części.
Praktyczne przełożenie jest brutalne, ale proste: współwłaściciel nie ma prawa do fizycznej części nieruchomości. Nie może samodzielnie zajmować określonego pokoju, korzystać wyłącznie z wydzielonej części ogrodu czy zamknąć się w garażu twierdząc, że to jego. Może korzystać z *całej* nieruchomości, ale tylko w takim zakresie, jaki daje się pogodzić ze współposiadaniem i korzystaniem przez pozostałych.
Taka sytuacja często bywa zarzewiem konfliktów. Wyobraźmy sobie dwóch braci dziedziczących dom po rodzicach, każdy po 1/2 udziału. Starszy brat uważa, że "należy mu się" mieszkanie na parterze, bo tam mieszkał z rodzicami, a młodszy chce piętro. Prawo mówi: stop. Obaj mają równe prawo do korzystania z parteru, piętra, piwnicy, strychu i ogrodu. Bez dodatkowej umowy lub formalnego podziału, żadnemu nie przysługuje wyłączne prawo do żadnego z tych pomieszczeń.
Co więcej, współwłaściciel posiadający udział procentowy w nieruchomości nie może, na przykład, sprzedać ani obciążyć hipoteką fizycznie określonej części nieruchomości. Może natomiast swobodnie rozporządzać *swoim udziałem*. Można go sprzedać, podarować, zapisać w testamencie, a nawet obciążyć hipoteką – i do takiej czynności nie potrzebuje zgody pozostałych współwłaścicieli.
Wyjątek stanowi sytuacja, gdy współwłaściciel ma prawo pierwokupu, często wynikające z ustawy (choćby przy zbywaniu udziałów w nieruchomościach rolnych) lub z umowy współwłaścicieli. Ale nawet wtedy dotyczy to prawa zakupu udziału, a nie konkretnego fragmentu domu.
Jedynym definitywnym sposobem na wyjście ze współwłasności i uzyskanie fizycznie wydzielonej części nieruchomości lub wyłącznej własności całości (lub części ze spłatą pozostałych) jest zniesienie współwłasności. Może się ono odbyć w drodze umowy między wszystkimi współwłaścicielami (jeśli się porozumieją) lub na drodze sądowej, jeśli porozumienia brakuje. Sąd może dokonać fizycznego podziału rzeczy (jeśli jest to możliwe i zgodne z przeznaczeniem), przyznać rzecz jednemu ze współwłaścicieli z obowiązkiem spłaty pozostałych, albo zarządzić sprzedaż nieruchomości i podział uzyskanej kwoty.
Ważne jest też kwestia korzystania z rzeczy wspólnej. Jeśli umowy o korzystaniu (tzw. *quoad usum*) nie ma, każdy ze współwłaścicieli może korzystać z całej nieruchomości, ale w taki sposób, który nie wyłącza korzystania przez innych. Jeśli współwłaściciele ustalą zasady korzystania (umownie, nieformalnie lub formalnie przez sąd), mogą np. przydzielić sobie konkretne pokoje do wyłącznego użytku, ale w świetle prawa własność udziałowa całej nieruchomości nadal pozostaje niezmieniona.
Posiadanie udziału daje prawo do danej rzeczy wspólnej, ale to prawo jest ograniczone abstrakcyjnym charakterem udziału. To odróżnia współwłasność ułamkową od własności odrębnej, na przykład odrębnej własności lokalu, która ma swoją własną księgę wieczystą i dotyczy konkretnego mieszkania.
Należy pamiętać, że wszelkie dyspozycje fizycznymi częściami nieruchomości przez jednego ze współwłaścicieli (np. wydzierżawienie pokoju bez zgody pozostałych) mogą być podważone przez innych współwłaścicieli, jako że przekraczają zakres przysługujących mu praw wynikających z posiadanego udziału.
Cała ta złożoność podkreśla, jak ważne jest zrozumienie prawnych podstaw, zanim nabędziemy udział procentowy w nieruchomości. To inwestycja, która niesie ze sobą specyficzne ryzyko i wymaga klarownych uzgodnień między współwłaścicielami, najlepiej utrwalonych na piśmie, a w trudniejszych przypadkach – rozwiązania przez sąd.
Nieprzemyślane wejście w taką strukturę prawną bez pełnej świadomości ograniczeń wynikających z posiadania tylko ułamkowego udziału, a nie fizycznie wydzielonej części, często prowadzi do rozczarowań i poważnych, kosztownych sporów. Stan prawny rzeczy wspólnej to podstawa, którą każdy współwłaściciel musi poznać.
Udział procentowy a kontrowersyjny "udział ze wskazaniem"
Przeglądając portale z ogłoszeniami nieruchomości, możemy natknąć się na pozornie atrakcyjne oferty zakupu "udziału ze wskazaniem na lokal" lub podobne sformułowania. Co to dokładnie oznacza i dlaczego wzbudza tak wiele kontrowersji?
Udział ze wskazaniem to nic innego jak klasyczny udział procentowy w nieruchomości, o którym mówiliśmy wcześniej, ale "wzbogacony" o nieformalne (choć czasami ujęte w formie wewnętrznej umowy) porozumienie między współwłaścicielami, kto będzie korzystał z jakiej fizycznej części nieruchomości.
Mówiąc wprost: kupując "udział ze wskazaniem na lokal X", prawnie nabywasz ułamkową część w całej nieruchomości gruntowej i budynkowej (np. w całej kamienicy i działce pod nią), a jednocześnie otrzymujesz "obietnicę" lub umowę od pozostałych współwłaścicieli, że możesz użytkować konkretne mieszkanie oznaczone jako "lokal X". To jedynie udział w nieruchomości wspólnej, a nie własność odrębnego lokalu mieszkalnego z własną księgą wieczystą.
Tu leży pies pogrzebany i źródło problemów. Księga wieczysta nieruchomości pokazuje współwłasność ułamkową całej nieruchomości, a nie odrębną własność lokalu "ze wskazaniem". Dla świata zewnętrznego (banków, komorników, przyszłych nabywców pozostałych udziałów) jesteś współwłaścicielem całości w określonym ułamku, a nie wyłącznym właścicielem konkretnego mieszkania.
Twoje prawo do korzystania z tego konkretnego lokalu opiera się na wewnętrznej umowie z innymi współwłaścicielami (tzw. umowie *quoad usum*). Taka umowa może być skuteczna między stronami, które ją podpisały. Jednakże, jej moc prawna wobec osób trzecich, np. osób, które nabędą pozostałe udziały w przyszłości (w drodze sprzedaży, dziedziczenia, licytacji komorniczej), bywa bardzo ograniczona lub żadna, chyba że umowa ta zostanie zarejestrowana w odpowiedni sposób, co nie zawsze jest możliwe lub proste.
A co jeśli nowy współwłaściciel nie będzie honorował wcześniejszych ustaleń i zażąda korzystania z całego budynku, w tym "Twojego" lokalu, zgodnie ze swoim udziałem? Masz spory problem. Pozostaje droga sądowa, która, jak wiemy z danych, bywa długa, kosztowna i niepewna.
"Udziały ze wskazaniem" często pojawiają się w starych kamienicach, które nie zostały formalnie wyodrębnione na osobne lokale z księgami wieczystymi, a także w przypadku dziedziczenia, gdy spadkobiercy nie chcą lub nie mogą przeprowadzić pełnego postępowania spadkowego i podziału majątku. Cena takiego "lokalu" (a właściwie udziału) bywa znacznie niższa niż odrębnej własności, co kusi potencjalnych nabywców.
Niska cena ma swoje uzasadnienie – kupujesz twór prawnie nieostry, niosący wysokie ryzyko. Brak własnej księgi wieczystej dla "Twojego" lokalu oznacza brak możliwości uzyskania standardowego kredytu hipotecznego na zakup czy remont, a także utrudnioną sprzedaż w przyszłości. Kto, poza równie ryzykownie myślącym inwestorem, kupi udział w kamienicy z nieformalnym prawem do korzystania z jednego z mieszkań?
Ryzyko konfliktu jest wpisane w taką konstrukcję. Współwłaściciele mogą mieć różne wizje przyszłości nieruchomości (sprzedaż całości, remonty, zniesienie współwłasności), a ich wzajemne relacje mogą ulec pogorszeniu. Brak formalnego podziału własności stawia wszystkich w pozycji zależności od dobrej woli i współpracy pozostałych.
Podsumowując, "udział ze wskazaniem" nie jest substytutem odrębnej własności. To co kupujesz to nadal udział procentowy w nieruchomości, czyli część abstrakcyjnej całości, a nie fizyczne mieszkanie. Obietnica możliwości korzystania z konkretnego lokalu jest jedynie porozumieniem współwłaścicieli, które może być kruche i niewiążące dla przyszłych pokoleń współwłaścicieli.
Traktuj takie oferty z najwyższą ostrożnością. Są one pokusą ze względu na cenę, ale bardzo często prowadzą prosto na drogę pełną pułapek prawnych i międzyludzkich konfliktów. Zanim podejmiesz decyzję, upewnij się, że w pełni rozumiesz różnicę między odrębną własnością a zakupem samego tylko udziału, nawet jeśli jest on "ze wskazaniem".
Jak obliczony udział wpływa na prawa, obowiązki i podejmowanie decyzji?
Posiadanie obliczonego udziału procentowego w nieruchomości to coś więcej niż tylko cyfra w dokumentach – to fundament, na którym opierają się wszystkie Twoje prawa, obowiązki i, co równie ważne, Twoja zdolność do wpływania na losy wspólnego majątku. Udział ten jest Twoim biletem wstępu do współdecydowania, ale i Twoim kwitem za współodpowiedzialność.
Jednym z podstawowych praw wynikających z posiadania udziału jest prawo do danej rzeczy wspólnej w całości, proporcjonalnie do wysokości tego udziału. To prawo do korzystania z nieruchomości, ale – jak już wiemy – w sposób, który nie wyklucza innych współwłaścicieli, chyba że zawarto odpowiednią umowę o sposobie korzystania (*quoad usum*).
Równie istotna jest swoboda w dysponowaniu samym udziałem. Współwłaściciel może swój udział zbyć (sprzedać, podarować), obciążyć hipotekę (choć banki niechętnie udzielają kredytów zabezpieczonych wyłącznie na udziale w nieruchomości, zwłaszcza mieszkalnej), rozporządzić udziałem w przypadku śmierci (spisać testament), czy nawet się go zrzec. Te czynności zazwyczaj nie wymagają zgody pozostałych współwłaścicieli (poza specyficznymi sytuacjami, np. prawem pierwokupu). To Twoja abstrakcyjna "część tortu prawnego", którą możesz niemal dowolnie się posługiwać.
Jednakże, gdy tylko przechodzimy do kwestii dotyczących samej nieruchomości jako całości – jej utrzymania, remontów, modernizacji, sposobu zarządu – pojawia się zależność od pozostałych współwłaścicieli. To tu często zaczyna się "gorący kartofel" współwłasności.
Podstawową zasadą zarządzania rzeczą wspólną jest, że każda decyzja dotycząca czynności przekraczających zakres zwykłego zarządu wymaga zgody wszystkich współwłaścicieli. Co oznacza "czynności przekraczające zwykły zarząd"? To wszelkie ważniejsze decyzje, takie jak poważny remont (np. dachu, wymiana instalacji), przebudowa, zmiana przeznaczenia części nieruchomości, czy wynajęcie jej w całości na długi okres. Brak jednomyślności blokuje działanie, a spór trafia wtedy do sądu, który może rozstrzygnąć w daną sprawę, uwzględniając celowość proponowanej czynności.
Decyzje dotyczące "zwykłego zarządu" (np. drobne naprawy, bieżące konserwacje) mogą być podejmowane przez większość współwłaścicieli, liczoną według wielkości udziałów. Oznacza to, że jeśli jeden współwłaściciel ma 51% udziałów, w teorii może sam decydować o sprawach zwykłego zarządu, a pozostałych obowiązuje jego decyzja. W praktyce jednak, spory o to, czy dana czynność jest zwykłym czy nadzwyczajnym zarządem, są powszechne.
Posiadany udział wpływa także bezpośrednio na obowiązki finansowe. Koszty utrzymania nieruchomości, podatki od nieruchomości, ubezpieczenie, koszty zarządu – wszystko to dzieli się proporcjonalnie do posiadanych udziałów. Jeśli masz 1/4 udziału, powinieneś ponosić 1/4 tych kosztów. Analogicznie, zyski generowane przez nieruchomość (np. z najmu) również dzieli się według udziałów.
W przypadku niedopłacania przez jednego ze współwłaścicieli, pozostali mają prawo domagać się od niego zwrotu poniesionych kosztów, również na drodze sądowej. To kolejny punkt zapalny i potencjalne źródło konfliktów.
Udział procentowy ma również fundamentalne znaczenie w procesie zniesienia współwłasności. Przy sądowym podziale nieruchomości lub przyznaniu jej jednemu ze współwłaścicieli, wartość udziału jest podstawą do ustalenia należnych spłat czy dopłat. W przypadku sprzedaży sądowej, kwota uzyskana ze sprzedaży jest dzielona między współwłaścicieli proporcjonalnie do ich udziałów.
Widać więc, że obliczony udział procentowy w nieruchomości to nie tylko pasywna informacja o własności. To aktywny wskaźnik, który kształtuje codzienne korzystanie z nieruchomości, proces decyzyjny, a także finansowe i prawne relacje między współwłaścicielami. Jest to siła głosu, ale też ciężar odpowiedzialności, z których żadnego nie można zlekceważyć.
Zarządzanie współwłasnością, szczególnie przy dużej liczbie współwłaścicieli lub ich rozproszeniu (mieszkających daleko, niechcących współpracować), bywa drogą przez mękę, a wielkość udziału nie zawsze przekłada się na łatwość podejmowania decyzji, gdy wymagana jest zgoda absolutnie wszystkich.
Pamiętajmy: nasz udział to nasza władza, ale i nasza odpowiedzialność za wspólną rzecz. Zrozumienie tej proporcji jest kluczowe dla sprawnego funkcjonowania współwłasności lub świadomego podejmowania kroków w kierunku jej rozwiązania.
Potencjalne problemy i ryzyka związane z posiadaniem udziału
Oferty sprzedaży udziału w nieruchomości, często kuszące znacząco niższą ceną w porównaniu do odrębnej własności, dla wielu osób stanowią wielką niewiadomą, a dla niektórych wręcz "okazję życia". Niestety, bardzo często pod powierzchnią tej atrakcyjności kryją się ryzyka związane z posiadaniem udziału, które mogą przemienić marzenie o własnym kącie w prawny i finansowy koszmar. Realnie rzecz ujmując, nie ma korzyści z posiadania udziału w nieruchomości, poza wspomnianą wyjątkowo niską ceną zakupu, która jest po prostu ceną za ogromne potencjalne problemy.
Pierwszy i najpoważniejszy problem wynika wprost z charakteru udziału: nie daje on prawa do wyłącznego korzystania z fizycznie wydzielonej części nieruchomości (chyba że ustalono inaczej umownie, ale i to ma ograniczenia, o czym była mowa przy udziale "ze wskazaniem"). Oznacza to, że współwłaściciele mogą kłócić się o dostęp do poszczególnych pomieszczeń, kolejność korzystania z łazienki, prawo do parkowania czy zagospodarowania ogrodu. Można nawet, w pewnych sytuacjach, zostać pozbawionym ich posiadania przez pozostałych współwłaścicieli, którzy uniemożliwią Ci dostęp.
Wyobraź sobie sytuację, gdy kupujesz 1/3 udziału w domu od jednego ze spadkobierców, licząc na to, że zamieszkasz na piętrze. Pozostali współwłaściciele, posiadający 2/3 udziałów, mogą powiedzieć "nie". Bez ich zgody, bez umowy o podział sposobu korzystania (której zawarcia mogą odmówić) lub bez formalnego sądowego zniesienia współwłasności, nie masz prawa do zajmowania piętra na wyłączność. Co gorsza, oni mają prawo korzystać także z "Twojej" części, którą miałeś nadzieję zajmować. Prawdziwy prawny galimatias, który generuje konflikty i wiele innych problemów.
Drugie poważne ryzyko to trudności w przyszłej sprzedaży posiadanego udziału. Kto chciałby kupić ułamek własności, wchodząc w konflikt z innymi współwłaścicielami i bez gwarancji korzystania z konkretnej części nieruchomości? Rynek na udziały jest znikomy, a potencjalni nabywcy (często spekulanci) oferują ceny znacznie, czasem drastycznie niższe od rynkowej wartości proporcjonalnej części nieruchomości. Sprzedaż udziału w nieruchomości to często droga przez mękę, kończąca się wielkim rabatem lub w ogóle brakiem transakcji.
Finansowanie zakupu udziału lub remontów w takiej nieruchomości jest praktycznie niemożliwe przy użyciu standardowego kredytu hipotecznego. Banki wymagają zabezpieczenia na całej nieruchomości lub na wyodrębnionym lokalu z własną księgą wieczystą, nie na abstrakcyjnym udziale we współwłasności ułamkowej. Wymarzone mieszkanie "po okazyjnej cenie" kupione jako udział może okazać się studnią bez dna, jeśli chodzi o środki na jego przystosowanie do życia, bo banki nie zaufają takiej strukturze własności.
Kolejnym potężnym problemem są procesy decyzyjne, o których była mowa. Potrzeba zgody większości (zwykły zarząd) lub wszystkich (nadzwyczajny zarząd) na wiele kluczowych działań paraliżuje zarządzanie nieruchomością. Jeśli jeden ze współwłaścicieli jest nieosiągalny, złośliwy, uparty lub po prostu ma inną wizję, możesz zapomnieć o remoncie dachu, sprzedaży całości czy innych istotnych krokach. Współwłaściciel mniejszościowy może skutecznie blokować działania większościowych, zwłaszcza w przypadku nadzwyczajnego zarządu.
W ostateczności, rozwiązaniem jest zniesienie współwłasności przez sąd. Jednak to postępowanie, choć formalnie dostępne, bywa bardzo długie (nawet kilka lat), kosztowne i na 100% nie musi się udać po Twojej myśli. Sąd może nie zgodzić się na fizyczny podział, jeśli jest to niezgodne z przepisami lub przeznaczeniem nieruchomości. Może też przyznać całość jednemu ze współwłaścicieli, zobowiązując go do spłaty pozostałych – a wartość spłaty może być niższa od Twoich oczekiwań. W ostateczności sąd może zarządzić sprzedaż licytacyjną, która zazwyczaj przynosi cenę znacząco niższą od wartości rynkowej, a środki dzielone są między współwłaścicieli, często po długotrwałej batalii.
Posiadanie udziału w nieruchomości, zamiast spokoju i bezpieczeństwa, bardzo często wprowadza w życie niepewność, napięcie i konieczność walki o swoje prawa z innymi. Niska cena zakupu to często tylko ułamek potencjalnych kosztów, nerwów i problemów, które trzeba będzie ponieść w przyszłości. Przed podjęciem decyzji o zakupie udziału, warto naprawdę głęboko zastanowić się nad wszystkimi tymi potencjalnymi problemami.
To jak kupowanie kota w worku, tyle że na worku narysowano piękny dom. Nie daj się zwieść pozorom. Zrozumienie ryzyka to pierwszy krok do jego uniknięcia. A w tym przypadku ryzyko jest spore i dobrze udokumentowane wieloma bolesnymi historiami.